Najpierw robiliśmy zakupy, nie chcę mi się szukać przepisów, ale w skrócie robiliśmy typowe szwajcarskie potrawy czyli jakieś mięso, Rösti i tartę ze śliwkami. Każdy był odpowiedzialny za coś, były trzy grupy, teoretycznie, bo ja byłam sama z rosti. W sklepie każda grupa miała kupować na swoje danie, a ja się wycwaniłam zgłaszając do rosti, bo potrzebne są w zasadzie tylko ziemniaki, potem je się ściera, masło na patelnie i parę minut z jednej i potem druga strona. I się tak wycwaniłam, że w sumie chyba nic nie zrobiłam. A tarta ze śliwkami to było gotowe ciasto francuskie i tylko śliwki do obrania i sos. Do mięsa się nie zbliżałam, a to tylko z powodu, że mieliśmy dwie kuchnie i akurat wypadło, że nie byłam w tej.
Na zakupach jedliśmy bułki w których środku umieszcza się czekoladowy batonik. Strasznie słodkie. I niby szwajcarskie, kupuje się to dzieciom, gdy są na zakupach.
A Airi śpi :d
tarta śliwkowa
"moje" Rosti
Potem graliśmy w quiz, nikt nie chciał ogarnąć instrukcji, bo była po niemiecku. W końcu się poświęciłam i wymyśliłam własne zasady :D
A Airi śpi...again
strasznie podobał mi się wystrój domu nauczycielki, która zajmuje się w kanti wymieńcami.
Potem poszliśmy na HESO i w sumie wyszło, że siedzieliśmy i gadaliśmy przy jakimś pawilonie.
Pojutrze połowa czasu :<<<
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz