poniedziałek, 29 października 2012

nur die heitere Seite des Lebens sehen

Jestem tępa. Jutro mam sprawdzian z angielskiego na który wypadało by się nauczyć. Ale nie umiem zapamiętać dwóch rzeczy : half-witted to beschrankt, damlich, a wound-up to aufgezogen i uberdreht! I chociaż napisałam to milion razy i milion razy to czytam to mój mózg tego nie ogarnia.
 Jestem dzisiaj po prostu hirnlos!
Czuję, po dwóch francuskich i próbowaniu ogarnięcia angielskiego, że po prostu więcej nie mogę zapamiętać, na prawdę mam problemy z pamięcią. A teraz mnie jeszcze zaczęła boleć głowa.


I będę teraz szczera (haha, po moich niektórych przejściach to mam wrażenie, że chyba będę za szczera, tak  mam dosyć kłamstw, udawania).
Tak ogólnie to zazdroszczę osobom, których wymiana odbywa się bez żadnych nieprzyjemności, nieporozumień. bo mi po ciężkim dniu, przeładowaniu wszystkim, próbą ogarnięcia języka (niektórym osobom z klasy to już nie mówię "Hochdeutsch bitte", bo i tak będą dalej gadać po szwajcarsku)... Bycie ciągle nastawioną do wszystkiego na tak, uśmiechnięta i pełną energii, skupianie się na tym co słyszę, mówię...

 To słysząc taką piosenkę czuje się inaczej
(Wiadomo że przesłanie jest bardziej egzystencjalne, nie chodzi o fizyczne wyjeżdżanie, żeby nie było :D).
Ale z takimi doświadczeniami myślę, że inaczej się rozumie takie piosenki.
Ja ją teraz tak dosłownie pojmuje




Ale żeby nie było tak pesymistycznie to nie chcę wyjeżdżać, ciągle czuje się tak jakbym miała zostawać cały rok, a koleżanki z klasy są też spoko. Ostatnio nawet żartowałam na lunch breaku z nimi po niemiecku i rozumiałam i mnie rozumiano :>>>>>
A rodzina jest kochana, siostry w ogóle. Już kombinuje jak najszybciej ich odwiedzić <3


U nas też śnieżyło, prawie dwa dni, a dzisiaj było z 5 stopni i wszystko stopniało, chociaż no, Jura w śniegu więc jutro porobię zdjęcia.

I akurat był Zibelimarkt (cebule!), a że hrodzice byli skautami i htata działa nadal w Altpfadfinderverein to mieli stoisko, które obsługiwali :>





Ogólnie to to takie święto miasteczka, było bardzo mało ludzi, bo cały czas padało i było strasznie zimno (może wcześniej było więcej my byliśmy od 20 do 24).
A reszta zdjęć nie nadaje się do publikacji :>

niedziela, 28 października 2012

...

10 rzeczy które robię, gdy mam 3 tygodni ferii

  1.  Jem.
Kasztany.


Pijam kawę w fajnych miejscach.


Interlaken


Gotowanie i jedzenie z Coco

Chińska zupa.



Jem.


Fondue wersja czekoladowa i  raclette - przenośna - na pikniku w górach.

Chipsy Mariajo, prosto z Kolumbii.

  2. Myślę o przyszłości.
No nie będę się na ten temat zbytnio rozpisywać. Nic ciekawego.
ale od stycznia 2013 angielski, niemiecki, francuski (żeby zdać za półtora roku CAE na A oczywiście, i z niemca i franca mieć C1 hahha), pływać, biegać, biologia i chemia. No i w końcu zdecydować się gdzie studiować, bo może będzie trzeba sobie któryś z języków odpuścić.
W sumie sprawa studiów do dupy. Bo chciałam studiować we Francji, ale lekarski to jest tak, że wszyscy się dostają, a podobno po pierwszym roku odpada 75%. Musiałabym mieć albo bogatych rodziców (heheh albo sponsora :D) albo jakieś stypendia, akademik, bo domyślam się, że wtedy trzeba się tylko uczyć, a nie pracować. Podobnie pewnie w Szkocji (nie chcę brać kredytów więc Anglia, USA, Kanada odpadają, a w sumie chciałam studiować w anglojęzycznym kraju).
Z Niemcami sprawa śmieszna i już przegrana - liczą się oceny, a ja jadąc tutaj uczę się niemieckiego i nic nie da mi C1, bo będę miała, mam nadzieje, 3,4 a musiałabym mieć 5 i 6. Szwajcaria - jedyny kierunek, którego nie można studiować będąc obcokrajowcem to lekarski. W sumie została mi chyba jeszcze Austria. I Lichtenstein. Co do Lichtensteinu to słyszałam niezłego suchara
-Jak duży jest Lichtenstein
-Jakieś 10 minut pociągiem
A tak wgl. to mój plan teraz to zostać finalistką OB i mieć 100% z bioli i z chemii napisać na min. 85% i móc zrobić sobie gap year po liceum i pojechać pół roku do francuskiej części Kanady i pół roku angielskiej. Chyba jako au pair...

  3. Mobilizuje się czasem do biologii i chemii.
Co wiąże się trochę z punktem 2.

  4. Podróżuję z rodziną i nie tylko.
Ogólnie : byłam w Alpach, Bernie, Bazylei (koncert Julii Stone <3- jest tak cudowna, spytajcie mnie kiedyś na żywo o jej opowieść o przyjacielu, którego kocha, bo jak opowiadała to na koncercie pomiędzy piosenkami to wszyscy się śmiali, w sumie to było dosyć smutne)...




hahha, zdecydowanie moje najgorsze zdjęcie. ale jak to określili wszyscy, którzy widzieli moją reakcje jak zobaczyłam jaki mamy widok na Alpy i że tego przez 2 tyg nie zobaczyłam. "faktycznie chyba kochasz góry"
Zaprzyjaźniam się z naturą.



  5. Gotuję, a potem to jem.

  6. Czytam książki po angielsku, niemiecku i francusku.
I rozumiem w miarę książkę po niemiecku <3.
                  takie tam jakieś stare zdjęcia z najtańszą gazetą z najprostszym tekstem, którego jest mało :d

  7. Spotykam się z innymi wymieńcami.





  8. Robię plany odnośnie języków, szkoły, gromady.

  9. Gram na pianinie i próbuję śpiewać.
No comment :D

 10. Wysiaduje w tym czymś na ogródku.
dzisiaj tj.28.10 to myślałam, że zemdleje. Zostałam z host mamą i temperatura powietrza minusowa, woda - chyba jeszcze w tak gorącej nie byłam i jak się zanurzyłam po szyje, to po dwóch minutach i mi się strasznie zaczęło kręcić w głowie. Poszłam szybko wziąć zimny prysznic, napiłam się w zimnej wody i myślałam, że zaraz zwymiotuje. Otworzyłam okno, siedzę, oddycham i nadal nie mogę... Jakaś masakra. teraz po jakiś półgodzinie nadal mi niedobrze i słabo :<


***
SUCHARKI Z ŻYCIA

Dzisiaj -15.10 - (wróciła moja młodsza siostra z tygodniowej wycieczki, z rodziną koleżanki. Siedzę z mamą i siostrami i oglądamy mecz Szwajcaria-Islandia.
Noemi ma to do siebie, że bardzo szybko gada wtrącając szwajcarski...
mama-I co tam jedliście?
Noemie-Codziennie coś innego, wczoraj było tiramisu, ryba, warzywa, coś tam...
m-Hochdeutsch
N-ale wszystko było w Hochdeutschu!
m-tiramisu?
N-Po włosku jest tiramisu, po niemiecku, po szwajcarsku...
JA-no po polsku też...
m-no ale nie wiedziałam czy jak mówiłaś tiramisu to miałaś na myśli Hochdeutsh czy Schweizerdeutsch!

zdecydowanie SUCHARKI. Zacznę chyba spisywać czasem Noemi.

mama i tata byli na grillu u znajomych i ich córka jest w ciąży, była chora i wymiotowała.
M-no i całe popołudnie wymiotowała...
wszyscy-straszne, ochh, mam nadzieję, że czuje się lepiej...
N-dobrze, że dziecko nie wypadło...

Na lekcji francuskiego. Ogólnie nauczyciel podniecony, że wie jak po polsku jest dzień dobry, pogadał ze mną jakich jezyków się uczę i potem lekcja i miałam powiedzieć coś o śmiesznej sytuacji jaka wydarzyła się w mojej rodzinie.
No to zaczynam Ma mere, jadę po francusku, a potem jak to u mnie teraz bywa Sie hat... a facet do mnie "dziennnndobly" a ja wtf? a on specjalnie po angielsku "no chciałem dopełnić twojej wielojęzyczności"

WTF.

a tak wgl. to on mi jako pierwszy powiedział że w Solothurn mieszkał Kościuszko i jest muzeum. Muszę iść w sobotę!




piątek, 12 października 2012

Unglaublisch!

    Straszne rzeczy się tu dzieją! A przedwczoraj to już w ogóle był koniec świata, syf i malaria.
Początkowo moje plany ograniczały się tylko do spotkania w Bernie, ale w sumie padało, padało, a później dla odmiany padało (a na koniec okazało się, że pomyliłam dni tygodnia :>), no więc lało. Tak więc wyruszyłam ze starszą siostrą do miasta, spotkać się z jej koleżankami i się zakolczykować mocniej :D
 No i tu dochodzimy do najstraszliwszej rzeczy. Pociąg z Luterbach do Solothurn jedzie ok.2 minuty. Kulturalnie wsiadłyśmy do pociągu (siostra, ja i koleżanka), pociąg ruszył, nawet nie siadałyśmy, bo się nie opłaca, pociąg jedzie, jedzie i pociąg się zatrzymał. No i sobie postaliśmy 12 minut! 12! Już mogę sobie wyobrazić to oburzenie szwajcara czekającego na stacji na pociąg , który ma opóźnienie dwunastu minut! Co by zapobiec złemu nastawieniu pasażerów, by przypadkiem nie wpadli na pomysł składania skargi, bo pociąg miał przecież ogromne opóźnienie, wręcz niespotykane, od razu popłynęły komunikaty, a pani w kamizelce latała i skakała wzdłuż i wszerz pociągu ze śrubokrętem (w sumie nie wiem co było przyczyną postoju i czy coś zdziałała z tym jednym śrubokrętem).

   Na starówce to co kocham teraz najbardziej, trochę chłodniej, deszczyk i zapach kasztanów ;> na środku starówki stoi budka ze świeżutkimi, ciepłymi kasztanami. Wczoraj siostra upiekła kasztanowe babeczki <3

   A z drugą dziurką stchórzyłam. No stchórzyłyśmy wszystkie. Wszystkie 4 chciałyśmy mieć w innym miejscu, niż standardowa druga dziurka i któraś spytała laskę w salonie, która to nam miała robić, czy boli. Pytanie zrozumiałam bez problemu - Hochdeutsch, odpowiedź - Schweizerdeutsch - z intonacji i podobieństwa paru słów do zwykłego niemieckiego - boli.
A potem poszłyśmy do restauracji w hotelu nad rzeką z najwspanialszym widokiem na miasto, rzekę i trochę gór... Ale nie miałam aparatu więc muszę tam zaprowadzić Coco, Sole i Khei z naciskiem na Coco i jej aparat.

   Tutaj strasznie popularne jest posiadanie przez dziewczyny kolczyka w nosie, w sumie tak jak to mają moje siostry mi się podoba, ale ja bym wyglądała strasznie, źle, a do tego śmiesznie. A chłopacy w jednym uchu (hmm, chłopacy, hostdad też ma w jednym uchu, jak masz dwa to niby ma znaczyć, że jesteś gejem).

A że dzisiaj piątek i dla odmiany leje, a express do kawy znowu odmówił mi posłuszeństwa (jak zawołałam hmamę to od razu zacząć normalnie działać :o). Leje, ale jedziemy z hmamą i siostrą oraz Coco do Bazylei na koncert Julii Stone i trochę miasta zobaczyć. Pierwsze co to sprawdziłam gdzie jest teraz Federer (bo mieszka pod Bazyleą, dokładnie 69,1km ode mnie), ale jest w Szanghaju...

jakieś tam foty, żeby pusto nie było i ktoś przypadkiem nie wpadł na czytanie tego.

Heh, tak wgl. to jestem na etapie porzucania lekarskiego na rzecz zostania ambasadorem :D
Studiować jakieś filologię, zarządzanie, politologię it
Jeszcze za czasów gdy było ciepło i czasami jeździłam sobie posiedzieć nad rzekę z niemieckim :> jak jeszcze nie rozumiałam wszystkiego co pisałam na chemii :D

jak będę miała jutro czas to dodam coś o górach więcej

rodzinka 

jeszcze Spezialwoche :d dla zobrazowania faktu, że jestem gorsza niż Azjaci -turyści w Paryżu. (heh, ale rasistowskie to :d)

z aparatem

i z aparatem (i z Khei) ale za jasno żeby Alpy widać :<