piątek, 12 października 2012

Unglaublisch!

    Straszne rzeczy się tu dzieją! A przedwczoraj to już w ogóle był koniec świata, syf i malaria.
Początkowo moje plany ograniczały się tylko do spotkania w Bernie, ale w sumie padało, padało, a później dla odmiany padało (a na koniec okazało się, że pomyliłam dni tygodnia :>), no więc lało. Tak więc wyruszyłam ze starszą siostrą do miasta, spotkać się z jej koleżankami i się zakolczykować mocniej :D
 No i tu dochodzimy do najstraszliwszej rzeczy. Pociąg z Luterbach do Solothurn jedzie ok.2 minuty. Kulturalnie wsiadłyśmy do pociągu (siostra, ja i koleżanka), pociąg ruszył, nawet nie siadałyśmy, bo się nie opłaca, pociąg jedzie, jedzie i pociąg się zatrzymał. No i sobie postaliśmy 12 minut! 12! Już mogę sobie wyobrazić to oburzenie szwajcara czekającego na stacji na pociąg , który ma opóźnienie dwunastu minut! Co by zapobiec złemu nastawieniu pasażerów, by przypadkiem nie wpadli na pomysł składania skargi, bo pociąg miał przecież ogromne opóźnienie, wręcz niespotykane, od razu popłynęły komunikaty, a pani w kamizelce latała i skakała wzdłuż i wszerz pociągu ze śrubokrętem (w sumie nie wiem co było przyczyną postoju i czy coś zdziałała z tym jednym śrubokrętem).

   Na starówce to co kocham teraz najbardziej, trochę chłodniej, deszczyk i zapach kasztanów ;> na środku starówki stoi budka ze świeżutkimi, ciepłymi kasztanami. Wczoraj siostra upiekła kasztanowe babeczki <3

   A z drugą dziurką stchórzyłam. No stchórzyłyśmy wszystkie. Wszystkie 4 chciałyśmy mieć w innym miejscu, niż standardowa druga dziurka i któraś spytała laskę w salonie, która to nam miała robić, czy boli. Pytanie zrozumiałam bez problemu - Hochdeutsch, odpowiedź - Schweizerdeutsch - z intonacji i podobieństwa paru słów do zwykłego niemieckiego - boli.
A potem poszłyśmy do restauracji w hotelu nad rzeką z najwspanialszym widokiem na miasto, rzekę i trochę gór... Ale nie miałam aparatu więc muszę tam zaprowadzić Coco, Sole i Khei z naciskiem na Coco i jej aparat.

   Tutaj strasznie popularne jest posiadanie przez dziewczyny kolczyka w nosie, w sumie tak jak to mają moje siostry mi się podoba, ale ja bym wyglądała strasznie, źle, a do tego śmiesznie. A chłopacy w jednym uchu (hmm, chłopacy, hostdad też ma w jednym uchu, jak masz dwa to niby ma znaczyć, że jesteś gejem).

A że dzisiaj piątek i dla odmiany leje, a express do kawy znowu odmówił mi posłuszeństwa (jak zawołałam hmamę to od razu zacząć normalnie działać :o). Leje, ale jedziemy z hmamą i siostrą oraz Coco do Bazylei na koncert Julii Stone i trochę miasta zobaczyć. Pierwsze co to sprawdziłam gdzie jest teraz Federer (bo mieszka pod Bazyleą, dokładnie 69,1km ode mnie), ale jest w Szanghaju...

jakieś tam foty, żeby pusto nie było i ktoś przypadkiem nie wpadł na czytanie tego.

Heh, tak wgl. to jestem na etapie porzucania lekarskiego na rzecz zostania ambasadorem :D
Studiować jakieś filologię, zarządzanie, politologię it
Jeszcze za czasów gdy było ciepło i czasami jeździłam sobie posiedzieć nad rzekę z niemieckim :> jak jeszcze nie rozumiałam wszystkiego co pisałam na chemii :D

jak będę miała jutro czas to dodam coś o górach więcej

rodzinka 

jeszcze Spezialwoche :d dla zobrazowania faktu, że jestem gorsza niż Azjaci -turyści w Paryżu. (heh, ale rasistowskie to :d)

z aparatem

i z aparatem (i z Khei) ale za jasno żeby Alpy widać :<

2 komentarze: