niedziela, 28 października 2012

...

10 rzeczy które robię, gdy mam 3 tygodni ferii

  1.  Jem.
Kasztany.


Pijam kawę w fajnych miejscach.


Interlaken


Gotowanie i jedzenie z Coco

Chińska zupa.



Jem.


Fondue wersja czekoladowa i  raclette - przenośna - na pikniku w górach.

Chipsy Mariajo, prosto z Kolumbii.

  2. Myślę o przyszłości.
No nie będę się na ten temat zbytnio rozpisywać. Nic ciekawego.
ale od stycznia 2013 angielski, niemiecki, francuski (żeby zdać za półtora roku CAE na A oczywiście, i z niemca i franca mieć C1 hahha), pływać, biegać, biologia i chemia. No i w końcu zdecydować się gdzie studiować, bo może będzie trzeba sobie któryś z języków odpuścić.
W sumie sprawa studiów do dupy. Bo chciałam studiować we Francji, ale lekarski to jest tak, że wszyscy się dostają, a podobno po pierwszym roku odpada 75%. Musiałabym mieć albo bogatych rodziców (heheh albo sponsora :D) albo jakieś stypendia, akademik, bo domyślam się, że wtedy trzeba się tylko uczyć, a nie pracować. Podobnie pewnie w Szkocji (nie chcę brać kredytów więc Anglia, USA, Kanada odpadają, a w sumie chciałam studiować w anglojęzycznym kraju).
Z Niemcami sprawa śmieszna i już przegrana - liczą się oceny, a ja jadąc tutaj uczę się niemieckiego i nic nie da mi C1, bo będę miała, mam nadzieje, 3,4 a musiałabym mieć 5 i 6. Szwajcaria - jedyny kierunek, którego nie można studiować będąc obcokrajowcem to lekarski. W sumie została mi chyba jeszcze Austria. I Lichtenstein. Co do Lichtensteinu to słyszałam niezłego suchara
-Jak duży jest Lichtenstein
-Jakieś 10 minut pociągiem
A tak wgl. to mój plan teraz to zostać finalistką OB i mieć 100% z bioli i z chemii napisać na min. 85% i móc zrobić sobie gap year po liceum i pojechać pół roku do francuskiej części Kanady i pół roku angielskiej. Chyba jako au pair...

  3. Mobilizuje się czasem do biologii i chemii.
Co wiąże się trochę z punktem 2.

  4. Podróżuję z rodziną i nie tylko.
Ogólnie : byłam w Alpach, Bernie, Bazylei (koncert Julii Stone <3- jest tak cudowna, spytajcie mnie kiedyś na żywo o jej opowieść o przyjacielu, którego kocha, bo jak opowiadała to na koncercie pomiędzy piosenkami to wszyscy się śmiali, w sumie to było dosyć smutne)...




hahha, zdecydowanie moje najgorsze zdjęcie. ale jak to określili wszyscy, którzy widzieli moją reakcje jak zobaczyłam jaki mamy widok na Alpy i że tego przez 2 tyg nie zobaczyłam. "faktycznie chyba kochasz góry"
Zaprzyjaźniam się z naturą.



  5. Gotuję, a potem to jem.

  6. Czytam książki po angielsku, niemiecku i francusku.
I rozumiem w miarę książkę po niemiecku <3.
                  takie tam jakieś stare zdjęcia z najtańszą gazetą z najprostszym tekstem, którego jest mało :d

  7. Spotykam się z innymi wymieńcami.





  8. Robię plany odnośnie języków, szkoły, gromady.

  9. Gram na pianinie i próbuję śpiewać.
No comment :D

 10. Wysiaduje w tym czymś na ogródku.
dzisiaj tj.28.10 to myślałam, że zemdleje. Zostałam z host mamą i temperatura powietrza minusowa, woda - chyba jeszcze w tak gorącej nie byłam i jak się zanurzyłam po szyje, to po dwóch minutach i mi się strasznie zaczęło kręcić w głowie. Poszłam szybko wziąć zimny prysznic, napiłam się w zimnej wody i myślałam, że zaraz zwymiotuje. Otworzyłam okno, siedzę, oddycham i nadal nie mogę... Jakaś masakra. teraz po jakiś półgodzinie nadal mi niedobrze i słabo :<


***
SUCHARKI Z ŻYCIA

Dzisiaj -15.10 - (wróciła moja młodsza siostra z tygodniowej wycieczki, z rodziną koleżanki. Siedzę z mamą i siostrami i oglądamy mecz Szwajcaria-Islandia.
Noemi ma to do siebie, że bardzo szybko gada wtrącając szwajcarski...
mama-I co tam jedliście?
Noemie-Codziennie coś innego, wczoraj było tiramisu, ryba, warzywa, coś tam...
m-Hochdeutsch
N-ale wszystko było w Hochdeutschu!
m-tiramisu?
N-Po włosku jest tiramisu, po niemiecku, po szwajcarsku...
JA-no po polsku też...
m-no ale nie wiedziałam czy jak mówiłaś tiramisu to miałaś na myśli Hochdeutsh czy Schweizerdeutsch!

zdecydowanie SUCHARKI. Zacznę chyba spisywać czasem Noemi.

mama i tata byli na grillu u znajomych i ich córka jest w ciąży, była chora i wymiotowała.
M-no i całe popołudnie wymiotowała...
wszyscy-straszne, ochh, mam nadzieję, że czuje się lepiej...
N-dobrze, że dziecko nie wypadło...

Na lekcji francuskiego. Ogólnie nauczyciel podniecony, że wie jak po polsku jest dzień dobry, pogadał ze mną jakich jezyków się uczę i potem lekcja i miałam powiedzieć coś o śmiesznej sytuacji jaka wydarzyła się w mojej rodzinie.
No to zaczynam Ma mere, jadę po francusku, a potem jak to u mnie teraz bywa Sie hat... a facet do mnie "dziennnndobly" a ja wtf? a on specjalnie po angielsku "no chciałem dopełnić twojej wielojęzyczności"

WTF.

a tak wgl. to on mi jako pierwszy powiedział że w Solothurn mieszkał Kościuszko i jest muzeum. Muszę iść w sobotę!




3 komentarze:

  1. Ta notka jest the best <3
    I nie mogę patrzeć na to jedzenie bo jestem głodna od samego patrzenia. Ty masz za dobrze. Ale przynajmniej pociesza mnie to, że przytyjesz. Może. A ja tu w Polsce nie. Może. :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. już sprawdziłam połączenia naszej cudownej kolei do miasta obok twojej metropolii więc uważaj Bronka!

      Usuń
    2. Okej. :D Czekam <3
      Przywieź mi coś dobrego z tego Szwajcarskiego jedzenia bo ja nie moge tak tylko czytać i oglądać co ty tam jesz :P

      Usuń