czwartek, 27 września 2012

Neuchatel

A więc Donnerstag był wycieczką do Neuchatel. W Solothurn było ładnie, słonecznie, to w Neueburgu (niemiecka nazwa) wiało, padało, świeciło słońce, padało.


Tak w ogóle to większość zdjęć z tego postu kradnę Coco ponieważ :
a) ma lepszy aparat
b) bo robiłam jej aparatem zdjęcia w Neuchatel, ponieważ mój żołądek się ciągle rozszerza i zapowiedź, że tego dnia będzie piknik potraktowałam serio. Bardzo serio. Aż tak serio, że z natłoku niezbędnych rzeczy w torbie (jedzenia, rzecz jasna :P) nie zmieścił mi się aparat! :D
c) ale zostańmy przy mega dobrym aparacie

jeziorko (olbrzymie, z jeszcze bardziej olbrzymim wiatrem)

muzeum
To co było fajne to, że było wszystko po francusku, niemiecku i czasami angielsku. Ale po ogarnianiu tego wszystkiego byłam strasznie zmęczona.
Dostaliśmy jakieś materiały, tabelki i zadania do wypełniania, ale jakoś się z Coco nie poczuwałyśmy do wypełniania tego.






z Mariajo.




upiekłam ciasto :)


Kawałek centrum Neuchatel, ale byliśmy tam tylko na chwilę. W przyszłym tygodniu zamierzam pojechać tam jeszcze raz z Khei, Coco i Mariajo.




"Heute, wo der Krieg sehr schnell vergessen wird, um Raum fur einen neuen zu schaffen..."

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz